Księga Genesis - cz. 1





Księga Genesis - czyli jak to się wszystko zaczęło - część pierwsza



Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię.

Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.

Ucieszył się Bóg z sukcesu i wypił z pucharu miodu zacnego. A Bóg widział, że był dobry.

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy.

Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość.




Bóg widząc, że światłość razi go w oczy rzekł «Niechaj się stanie ciemność! Szybko! Uff…Muszę się napić.» I wypił Bóg puchar miodu zacnego. A Bóg wiedział, że był dobry

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień drugi.

A potem rzekł Bóg «Niechaj się… erhm…co to ja?» I wypił Bóg puchar miodu zacnego. A Bóg wiedział, że był dobry.

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień trzeci.

Potem Bóg rzekł «Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem! » I wypił Bóg puchar
miodu zacnego. A wiedział Bóg, że miód był dobry.

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień czwarty.

Dnia piątego rzekł Bóg «Niechaj powstanie sklepienie w środku wód, świecące, aby oddzielały dzień od nocy, a ptactwo niechaj lata i i uczyni sobie ziemię poddaną. Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona» I napił się Bóg miodu zacnego bo wiedział, że był dobry.

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień piąty.

A potem spojrzał Bóg na swoje dzieło i się zafrasował bo wiedział, że coś pokręcił. Wyjął zatem telefon komórkowy z kieszeni swej szaty i zadzwonił.
Był pewien człowiek w Warszawie, Scyzoryk z górskiej okolicy Kielc, imieniem Przemysław, syn Edwarda, syna Jana, syna Wojciecha, syna Mateusza.
Miał on żonę, której było na imię Olga.

I rzekł Bóg «Słuchaj… Jest sprawa, taka drobna rzecz do zrobienia… jest tylko mały kłopot z deadline’m, nic poważnego »
I rzekł ów człowiek «Się zrobi… będzie Pan zadowolony»
I napił się Bóg miodu zacnego bo wiedział, że nie musi się martwić

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień szósty. W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie jej zastępy

A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął.
Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.
Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi.

I zadzwonił Bóg dnia siódmego do człowieka owego «Taka drobnostka jeszcze, chodzi o to żeby PRowo to dobrze wyglądało, wiesz o co chodzi… tradycja, prestiż.. mogę zamówić taką kampanię PRową? »
I rzekł ów człowiek «Się zrobi… będzie Pan zadowolony»
I napił się Bóg miodu zacnego bo wiedział, że nie musi się martwić

Część 2 - click! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz